I i II Złot VTX w Bełchatowie i Kotlinie Kłodzkiej
W maju 2006 roku na Forum Motocyklistów pojawił się wątek o VTX-ach. Powoli zyskiwał zwolenników, były nieśmiałe próby zorganizowania spotkania w 2009 roku, ale dopiero po 3 latach od pierwszego postu pasjonaci tych modeli Hondy spotkali się na zlocie w Bełchatowie. Przyjechało ponad 50 motocykli, a każdy z nich był inny. Niby same VTX, no w zasadzie to dwa modele – 1300 i 1800, a jednak nie można było trafić dwóch identycznych egzemplarzy. Widać, że przyjechali na nich prawdziwi (a nie tylko wirtualni) miłośnicy tego motocykla. Myślę, że na górze też ktoś jeździ VTX-em, bo po kilku deszczowych weekendach (i przed kilkoma kolejnymi) ten był w miarę pogodny, a nad Bełchatowem nawet zaświeciło słońce.
Motocykliści (i motocyklistki – ponieważ, i na 1300 przyjechała jedna, i na 1800 również) zjechali z różnych stron Polski – w grupach i pojedynczo zjeżdżali do ośrodka pod Bełchatowem witani przez tych już wcześniej przybyłych. Po obiedzie cała kolumna motocykli wyjechała na zwiedzanie okolicy. Właściciel ośrodka, również motocyklista, poprowadził nas do dwóch najciekawszych miejsc – zobaczyliśmy z bliska wzgórze z wiatrakami, które z bliska są co najmniej dwa razy większe niż się przypuszczało oraz ich przeciwieństwo – czyli największą w Polsce dziurę w ziemi – kopalnię odkrywkową. Już to było wspaniałą atrakcją spotkania, a ta wspólna przejażdżka to taka wisienka na torcie.
Nie zabrakło identyfikatorów z forumowymi nickami oraz pamiątkowych koszulek. Kolega Virek (nasz Guru od spraw wszelkich z zakresu VTX-ów i nie tylko) nie mógł się opędzić od wdzięcznych forumowiczów (a kolejnego dnia musiał przecież dojechać do domu…).
Wieczór upłynął na typowo zlotowych gawędach piwno-ogniskowych, tańcach, hulankach, swawolach.
Szczegółów niestety nie poznałam, gdyż musiałam co koń (a właściwie co stado) wyskoczy popędzić do mojego sześciomiesięcznego syna, żeby zdążyć na wieczorne karmienie. Zabawa musiała być jednak przednia, skoro uczestnicy nie chcieli czekać na kolejne spotkanie całego roku, lecz postanowili się spotkać znowu we wrześniu.
I tak po czterech miesiącach VTX-y zawitały do Kotliny Kłodzkiej. Tym razem spotkanie zaczęło się już w piątek wieczorem. Ponieważ dostałam wyjezdne od rodziny dopiero w sobotę rano, piątkowy wieczór znam tylko z opowiadań. I oczywiście było czego żałować.
W sobotnie przedpołudnie kolumna motocykli ruszyła w kierunku pobliskich Błędnych Skał. Oprócz zlotowiczów, w roli plecaczka, pojechała Pani Przewodniczka – bez Niej ta wyprawa straciłaby wiele ze swojego uroku. Zadowolone, lecz mocno wymęczone towarzystwo wróciło na parking. Ponieważ w pensjonacie obok nas odbywało się wesele postanowiliśmy zrobić przyjemność Młodej Parze i odprowadziliśmy ich spod kościoła do Sali weselnej. Niektórym z nas robienie bramy tak się spodobało, że pojechali zrobić jeszcze jedną blokadę. Państwo Młodzi byli zaskoczeni, ale dla Panny Młodej to było wydarzenie prawie na poziomie przysięgi małżeńskiej. Po sesji fotograficznej była chwila na regenerację sił i zaczęło się wieczorne ognisko. Ponieważ organizator tego zlotu zadbał o niespodziankę – baner z VTX-em (oczywiście) i pamiątkowym napisem, na którym wszyscy się podpisaliśmy – to atrakcją wieczoru było losowanie, kto wróci do domu z banerem. Szczęśliwy zwycięzca powiesił baner nad łóżkiem w sypialni (zamieszczono na forum odpowiednie zdjęcie), a my wszyscy czekamy teraz na małe VTX-iki ….. Podobno baner będzie teraz atrakcją każdego zlotu.
Tym razem uczestników było trochę mniej niż w Bełchatowie, ale atmosfera była równie dobra, jak nie lepsza. Sporo osób wyobraża sobie typowego kierowcę VTX-a jako pana w średnim wieku z brzuszkiem i brodą. Postanowiliśmy obalić ten mit i nastąpiło spontaniczne wyliczenie średniej wieku osób przy ognisku. Wynik był zaskakujący – 37,6. Może ociupinkę zaniżony przez kilka „plecaczek”, ale i tak wskazuje na to, że VTX to motocykl dla każdego, nie tylko dla emeryta w kryzysie wieku średniego.
Niedzielne śniadanie to czas ostatnich pogawędek i zaczęliśmy się rozjeżdżać w różne strony Polski. Część uczestników pojechała na wspólną przejażdżkę po Kotlinie Kłodzkiej, bo pogoda i tym razem była dla nas łaskawa, chociaż większość Polski nie widziała w ten weekend słońca.
Pozostaje nam teraz czekać do wiosny i kolejnego spotkania – tym razem w Szczecinie.
Grażyna