Odwiedza nas 304 gości oraz 0 użytkowników.

image 2

Text Size
Top Tab Content

V i VI Zlot VTX 2012 rok

zlot_cichowo_2012_9_20130223_1665595550.jpg

Właściwie aż trudno uwierzyć w to, że trzeci rok z rzędu forumowicze z Grupy VTX nadal spotykają się na zlotach – i to dwa razy w roku.
Tym razem odwiedziliśmy Wielkopolskę i Mazury.
W pierwszy weekend czerwca pojechaliśmy do Cichowa na imprezę zorganizowaną przez Lucy i Augana. Na zlotowiczów czekały koszulki z logiem zlotowym i kieliszki z napisem VTX. Bardzo oryginalna i miła niespodzianka. Ośrodek znajduje się nad pięknym jeziorem Mórka, które mogliśmy podziwiać pijąc piwo i zajadając się kiełbaskami przy ognisku.
Piątek był dniem przyjazdów i wspólnej wieczornej zabawy przy piwie. Nie zabrakło też oczywiście znaczków zlotowych oraz tradycyjnego banera z (tym razem) dwoma VTX-ami, na którym wszyscy się podpisaliśmy, a którym w sobotę został wylosowany przez kolejnego szczęśliwca.
Organizatorzy postarali się też o coś, co wielu z nas spędziło sen z powiek – stojak z akcesoriami do VTX-ów, które można było dotknąć i pomarzyć.
b_450_299_16777215_00_images_joomgallery_DSC_0321.JPGSobotni plan był dosyć napięty. Prawie siedemdziesiąt motocykli wyruszyło z ośrodka przed dziesiątą. Pierwszy punkt programu to zwiedzanie zamku w Kórniku. I tak do końca nie wiadomo, czy dla pozostałych zwiedzających większą atrakcją był zamek, czy też my i nasze motocykle. Potem pojechaliśmy do pałacu w Rogalinie i obejrzeliśmy słynne dęby – Lecha, Czecha i Rusa, które mają po ponad 700 lat. Nie obyło się też bez sesji zdjęciowej na tle pałacu. Już dosyć głodni przejechaliśmy do Stadniny Koni w Racocie i tam w salach
pałacowych, w strojach typowo motocyklowych, zjedliśmy obiad – widok był dość egzotyczny.
b_450_299_16777215_00_images_joomgallery_DSC_0382.JPGPo obiedzie przejechaliśmy do Lubinia i zwiedziliśmy klasztor Benedyktynów. Po opactwie oprowadził nas sam przeor ciekawie opowiadając o jego historii. Na zakończenie każdy z nas dostał informator ze zdjęciami o opactwie oraz buteleczkę Benedyktynki do degustacji.
Ostatni punkt programu to wizyta w skansenie Soplicowo i degustacja kawy zbożowej z domowym plackiem. Były dokładki. Cała trasa liczyła troszkę ponad 100 km.
Wróciliśmy do Cichowa i przy piwie oraz pysznościach z grila rozmowy toczyły się do późna w nocy.
Po niedzielnym śniadaniu rozjeżdżaliśmy się do domów. Pocieszające było to, że sezon dopiero się zaczynał i zobaczymy się znowu za trzy miesiące.

zlot_vtx_orzysz_2012_15_20130223_1773372776.jpgA trzy miesiące mijają bardzo szybko. Ani się obejrzeliśmy, a można było pakować sakwy i ruszać na kolejny zlot. Tym razem Krachol i Ojciec Dyrektor zaprosili nas do Orzysza. Ponieważ większości Polaków Orzysz kojarzy się z jednostką wojskową okazało się, że i tym razem skojarzenie jest prawidłowe. Nocleg mieliśmy zapewniony w ośrodku wojskowym, a większość atrakcji również była bardzo zmilitaryzowana.
Niestety większość z nas miała wątpliwą przyjemność docierania na miejsce mniej lub bardziej moknąc. Mnie dopadł deszcz na odcinku 150 km. Pewnie po to, żebym mogła docenić piękną sobotnio-niedzielną pogodę.
O nasze żołądki zadbał Bodi z ekipą, a jedzenie było tak dobre, że co niektórzy z nas musieli dobrze się namęczyć, żeby w niedzielny poranek zmieścić się w swoje ciuchy. Warto wspomnieć choćby o dziczyźnie, sarninie, czy śwince pieczonej na ognisku. Nie wiem, czemu żołnierze narzekają na wyżywienie? Może dlatego, że to takie dobre a żołądek jeden?
Dostaliśmy oczywiście koszulki zlotowe, były znaczki i kolejny baner. Tym razem Gajora poniosła fantazja, a akcenty wojskowe wyzierały prawie z każdego banerowego kąta. Na szczęście nie zabrakło VTX-a – tym razem w kolorze moro. Po zlocie baner pojechał do Lublina i myślę, że będzie świetnym lekiem na zimową nudę.

zlot_vtx_orzysz_2012_50_20130223_1973565316.jpgTym razem sobota była dniem raczej przeznaczonym bardziej na jazdę niż tradycyjne zwiedzanie. Trasa liczyła około 180 km i wiodła po mazurskich drogach – można było podziwiać okolicę. A okolica mogła podziwiać przejazd ponad siedemdziesięciu motocykli. Podziwiać, no i oczywiście posłuchać ....
Dodatkową atrakcją był kolega Jaskół, który robił nam zdjęcia w czasie jazdy – a to podjeżdżał znienacka z aparatem, a to leżał na asfalcie pomiędzy dwoma kolumnami jadących motocykli, żeby mieć dobre ujęcie. No i nadal żyje! A zdjęcia są naprawdę rewelacyjne

zlot_vtx_orzysz_2012_32_20130223_1864273163.jpg

Wycieczkę rozpoczęliśmy jednak od wizyty w koszarach w Bemowie Piskim, żeby trochę urozmaicić życie dzieci stacjonujących tam żołnierzy. Kolejny punkt programu to zwiedzanie sanktuarium w Świętej Lipce i wysłuchanie koncertu organowego. Organizatorzy planowali jeszcze zwiedzanie Mamerek, czyli głównej kwatery niemieckich wojsk lądowych w czasie II wojny światowej, jednak czas biegł nieubłaganie i pojechaliśmy prosto do Orzysza, żeby na poligonie wojskowym, po zjedzeniu pysznego obiadu, przejść szkolenie wojskowe. Zostaliśmy zapoznani ze sprzętem wojskowym – bronią, pojazdami (dla niektórych wejście

b_450_299_16777215_00_images_joomgallery_DSC_0822.JPGdo czołgu było nielada wyczynem) oraz ekwipunkiem. Mogliśmy postrzelać – dla niektórych panów osiągnięcia ich towarzyszek były niezłym ostrzeżeniem, że lepiej nie denerwować „słabej” płci. Było też szkolenie z ratownictwa medycznego z możliwością ćwiczeń na manekinach. Po kilku godzinach zabawy wróciliśmy do ośrodka. Był to czas na wręczenie nagród dla najlepszych strzelców oraz losowanie prezentów od sponsorów (agencji reklamowej C4 i firmy POLKOM). Najlepszy strzelec – Mandrzej - w gratisie uzyskał możliwość organizowania kolejnego spotkania, tym razem w Bieszczadach. Zakończenie wieczoru to ognisko, pokaz sztucznych ogni i lampiony, które poszybowały w nocną toń.Po niedzielnym śniadaniu małymi grupami rozjechaliśmy się do domów.
A na zimowe wieczory pozostaje nam oglądanie zdjęć i planowanie tras w kolejnym sezonie.

Tekst: Grażyna